Szklarnie za niewielkie pieniądze 1706

kaktusy | szklarnie przydomowe

Szklarnie przydomowe są popularne

Nic dziwnego. Oferują bardzo dużą funkcjonalność, podobnie jak swoje większe siostry, a ich mniejszy rozmiar sprawia, że doskonale wpisują się w nawet niewielką przestrzeń przydomowego ogródka. Oczywiście ich istotnym atutem jest także cena. Całkiem przystępne modele z poliwęglanu można nabyć za niewiele ponad tysiąc złotych. Nieco droższe, ale i wytrzymalsze są szklarnie wyposażone w szkło hartowane, którym niestraszne nawet bardzo ekstremalne warunki. Warto postawić na sprawdzonego sprzedawcę. Takim jest na pewno greenhouse-service.pl. Wspominam o nich nie bez przyczyny, w końcu oferują aż 10-letnią gwarancję, co pozwala przypuszczać, że ich szklarnie  przydomowe są naprawdę solidne.  Jest tak w istocie i przekonałem się o tym na własnej skórze.

Co lubię najbardziej w przydomowych szklarniach?

Przyznaję, że jestem estetą. Nie podobają mi się te wielkie klocki zwane „klasycznymi”, nie przydają za grosz uroku naszemu domowi. Z kolei wspomniane „przydomówki” doskonale wzbogacają prezencję naszego siedliska. Szczególnie polecam umieścić je przed oknem i zadbać o to, by widok cieszył nasze oczy. Wiadomo, że szklarnia ma być funkcjonalna, ale to oznacza, że musi być brzydka?

Istotna dla mnie jest też kwestia rozmiaru. Nie mogę sobie pozwolić na wielkiego kolosa z Rhodos tuż przy mojej skromnej chatce. Dlatego cieszy mnie, że mogę przebierać w modelach między dosłownie kilkudziesięciocentymetrowymi maluchami a najbardziej optymalnymi modelami, jakie w moim odczuciu mieszczą się w szerokości między 110 a 190 centymetrów. Oczywiście zależy to od Waszych preferencji i miejsca, jakim dysponujecie.

Chcę powiedzieć jedno: szklarnia przydomowa pozwala na cieszenie się ogrodem cały rok. Bez żadnej przerwy, na okrągło, a przy tym wymaga znacznie mniej czasu niż prawdziwa wolnostojąca szklarnia. To właśnie równowaga między funkcjonalnością, wyglądem a nakładem pracy urzeka mnie najbardziej. Uważam, że to dobre rozwiązanie dla każdego, nie tylko ogrodnika/pasjonata.

Czego nie lubię w „przydomówkach”?

Właściwie trudno wskazać jakieś istotne wady tego rozwiązania. Jak dowiodłem w poprzednim akapicie, szklarnie przydomowe są swoistym pomostem między dużymi szklarniami wolnostojącymi a… brakiem jakiejkolwiek oranżerii. W zależności od tego na jak duży model się zdecydujesz musisz być przygotowany na poświęcenie mu przynajmniej kilku godzin w tygodniu. Nie możesz zakładać, że kupno oranżerii załatwi sprawę, to nieprawda. Bywa więc, że mam trochę dodatkowej roboty, co nie zawsze napawa mnie radością, szczególnie, że prowadzę własną firmę. Jednak, mówiąc szczerze, nie zamieniłbym mojej szklarni na nic innego.

Odwiedź: greenhouse-service.pl